fbpx

Muzyczno-płytowe podsumowanie 2022 roku.

Dopóki nie zrobię podsumowania płytowego zeszłego roku, w mojej głowie będzie się gnieździł jakiś Meksykanin w sombrero, do tego grający na marakasach i śpiewający „podsumuj, podsumuj”.

Czyli, krótko mówiąc, nie zaznam spokoju.

Oto moja lista (po 10 z haczykiem) ulubionych płyt 2022 roku, reszta świata i Polska, kolejność dowolna. Oczywiście tradycyjnie u mnie duży rozrzut stylistyczny.

ZAGRANICA

  • Delvon Lamarr Organ Trio – Cold As Weiss

Jazzowy reprezentant w tym zestawieniu, jednak o mocnym funkowym zabarwieniu. Jeszcze się nie nacieszyłem ich poprzednim krążkiem, który raptem nagrali w 2021 roku, a już wydali kolejny. Na podobnym, wysokim poziomie. Jeżeli utrzymają takie tempo nagrywania, to będą rok w rok lądowali w moim zestawieniu.

  • Drug ChurchHygiene

Co roku staram się wyszukać jakiegoś porządnego reprezentanta sceny hardcore’owej lub post-hardcore’owej. Takiego, który utrzyma moją wiarę w ten gatunek, że można w tym zakresie cały czas oryginalnie i niebanalnie. W poprzednim podsumowaniu to był Turnstile, teraz przyszedł czas na Drug Church. Panowie dorzucają do swojego brzmienia wszystko co było dobre w alternatywie lat 90, a ja mam słabość do takiego grania.

  • Jonathan Jeremiah – Horsepower for the Streets

Jako wielbiciel artystów w stylu Vana Morrisona, Johna Martyna, Terri’ego Calliera, poszukuję też uduchowionego, lirycznego brzmienia wśród nowych artystów. Akurat ten wykonawca do debiutantów nie należy, ale ja go poznałem w 2022 roku przy okazji jego piątej płyty. Anglicy kompletnie nie poznali się na tym Londyńczyku, ale za to przynajmniej poznał się jeden Polak. Jak ktoś lubi songwriterskie klimaty o soulowym i folkowym zabarwieniu, to ta płyta jest dla niego.

  • Danger Mouse & Black Thought – Cheat Codes

Oldschoolowy, inteligentny hip-hop zawsze u mnie w cenie. Tutaj właściwie możemy powiedzieć o spotkaniu gości wagi ciężkiej. Przecież Danger Mouse to producent, który pracował z najlepszymi. Mam też słabość do jego dawnego projektu, czyli Gnarls Barkley. Black Thought to z kolei współzałożyciel najlepszej (dla mnie) ekipy hip-hopowej, czyli The Roots. To się nie mogło nie udać.

  • Spoon – Lucifer On The Sofa

Ekipa z Teksasu swoją płytą przywraca mi wiarę w klasyczny rock. W to, że można w obrębie tego gatunku grać spójnie i porywająco. Poza tym przy swoim tradycyjnym brzmieniu potrafią przemycić inne smaczki. Tu saksofon, tu fortepian albo lekko taneczny rytm. Dodatkowy punkt za tytuł płyty.

  • Kavinsky – Reborn

Francuski muzyk, miał swoje pięć minut w Polsce przy okazji filmu „Drive”, w którym wykorzystana była jego muzyka. Tutaj swoją elektroniką inspirowaną latami 80. przemawia prosto do mojego sentymentalizmu. Cały ten klimat (łącznie z okładką płyty) przenosi mnie w czasy dzieciństwa.

  • MysterinesReeling

Komuś coś mówi taki ruch jak riot grrrl ? Przypomnijcie sobie albo poznajcie takie żeńskie grupy z lat 90. jak L7, Babys In Toyland czy Bikini Kill. W grupie Mysterines są co prawda w większości faceci, ale na wokalu jest dziewczyna o niesamowicie mocnym głosie, kojarzącym się trochę z PJ Harvey. Ta ekipa z Liverpoolu zaliczyła niesamowity debiut! Gdybym miał układać kolejność to na pewno znaleźliby się w pierwszej trójce.

  • Voivod Synchro Anarchy

Byli debiutanci, będą weterani. Nie przyznaję swoich prywatnych wyróżnień za zasługi, ci goście prostu od lat prezentują wysoką i równą formę. Tak jest też na ich najnowszej płycie. Dobrze, że są takie firmy, na które można zawsze liczyć. Ja w każdym razie lubię ich metalowe granie z progresywnym zacięciem.

  • Lady Wray – Piece of Me

W moim zestawieniu nie może zabraknąć przedstawicielstwa soulowego. Zresztą, jeżeli chodzi o soul/funk to musiałbym zrobić oddzielną listę na ulubione płyty, tak dużo dobrego było. Padło na Lady Wray, bo nagrała płytę, której brzmieniu z nieba patronują Aretha Franklin i Amy Winehouse

  • Enumclaw Save the Baby

Na koniec zagranicznego zestawienia debiutanci prosto ze stanu Waszyngton. Pięknie nawiązują do moich ulubionych brzmień z lat 90. Czasami tam słychać grunge, czasami brit-pop, czasami gdzieś Sonic Youth albo Smashing Pumpkins czy Dinosaur Jr. Ze znanych klocków budują znakomitą całość. Ja im wróżę świetlaną przyszłość.

POLSKA

  • Niechęć – Unsubscribe

Jeżeli chodzi o polskich artystów, to też zaczynam od jazzu ale jazzu nieewidentnego i otwartego na inne rejony muzyczne. Lubię ich jedyny w swoim rodzaju sposób opowiadania nieoczywistych muzycznych historii. Zespół ostatnio świętował swoje 10-lecie, życzę im kolejnych dekad w takiej formie.

  • Anieli – Blask

Jestem w takim momencie swojego życia, że silnie odzywa się sentyment do lat 80. Anieli wychodzi mu naprzeciw. Do tego lubiłem grupę Firebirds, lubię wokal Joanny Prykowskiej, fajnie, że wróciła. Razem z Pawłem Krawczykiem (Hey) nagrali płytę, która zostanie ze mną na dłużej.

  • Trupa TrupaB Flat A

Chyba ciągle bardziej popularni i doceniani poza Polską, jednak cały czas konsekwentnie prezentują swoją wizję alternatywnego grania i dla mnie to jest bardzo atrakcyjna wizja. Poza tym są z Trójmiasta, to jak mogę ich nie lubić?

  • Moonstone – Seasons

Bo musi być jakiś przedstawiciel doom/stoner metalu, a oni ze swoim ostatnim live session idealnie pasują. Piękny ciężar.

  • Monofon – Monomiasto

Za szybko i za wcześnie odszedł od nas Jacek „Budyń” Szymkiewicz. Przed śmiercią zdążył ze znakomitymi muzykami nagrać płytę, która wylądowała w wielu podsumowaniach najlepszych polskich płyt 2022 roku. Całkowicie zasłużenie.

  • Izzy and the Black Trees – Revolution Comes In Waves

Jest energia i jest bunt. Ważne jest przypomnienie, że muzyka rockowa wyrażała kiedyś sprzeciw wobec zastanej rzeczywistości. Jeżeli taka postawa jest do tego poparta energetycznym, rewelacyjnym graniem, to taka „rewolucja” musi się powieść.

Kolejne płyty z mojego podsumowania należą do artystek i zespołów, które występowały w naszym Łaskim Domu Kultury lub na tegorocznym Jarmarku Łaskim.

Tak się ładnie złożyło, że to są świetne płyty z kobiecymi głosami

  • Sorry Boys – Renesans

Bela Komoszyńska wprowadza nas w świat swojego alter ego (Starry), jej jedyny w swoim rodzaju wokal jest znakiem rozpoznawczym tej płyty. Bardzo lubię ich popowy rozmach w typie Florence and The Machine, jednak trzeba przyznać, że na przestrzeni lat Sorry Boys wypracowali swój własny, rozpoznawalny styl.

  • Natalia Przybysz – Zaczynam się od miłości

Wyjątkowy projekt, który powstał głównie do tekstów Kory. Natalia Przybysz z zespołem zadbali o stronę muzyczną płyty, razem powstała spójna całość będąca swego rodzaju hołdem dla tej wyjątkowej artystki. Pomysł na album zrodził się podczas spotkania Natalii Przybysz i Kamila Sipowicza. Dla słuchaczy dobrze, że doszło do takiego spotkania.

  • Brodka – Sadza

Krótki, ale pełen różnych nastrojów album. Chyba najbardziej osobista płyta Brodki, mam wrażenie, że nigdy tak otwarcie nie zaprosiła nas do swojego świata. Świata, w którym odkrywa nowe lądy, choćby hip-hopowe (współpraca producencka z 1988 czy Zdechły Osa wśród gości).

  • Heima – W domu

Ich debiutancką płytę woziłem w aucie i długo nie wychodziła ona z odtwarzacza. Wyciszałem się wtedy i kompletnie nie irytowali mnie niedzielni kierowcy, korki czy zły stan dróg. Kojący wokal Olgi Stolarek i klimatyczne brzmienie czyniły cuda.

Żeby nie było tak symetrycznie to dołożę jeszcze jedną, jedenastą polską płytę.

  • Maja Kleszcz – B.L.UES

Artystka jakiś czas temu występowała w Łaskim Domu Kultury z programem z płyty „Osiecka de Luxe”. Natomiast na tym znakomitym albumie zostały wykorzystane teksty mistrza polskiego bluesa, Bogdana Loebla.

Podsumowując, musiałem dokonać bezkompromisowej selekcji, bo udanych płyt, które chciałbym wybrać było zdecydowanie więcej. Może na emeryturze będę robił zestawienia typu „gorąca setka najlepszych albumów”.

Póki co ćwiczę silną wolę w samoograniczaniu.

Michał Jędrasik