fbpx

Od Konstytucji 3 Maja do filmu

Konstytucja 3 maja, Edmund Burke, irlandzki XVIII‑wieczny konserwatywny myśliciel i mąż stanu, nazwał ją najszlachetniejszym dobrem, otrzymanym kiedykolwiek przez jakikolwiek naród.

Miłe słowa, zresztą potwierdzające tezę, że Irlandczycy i Polacy od zawsze darzyli się jakąś taką sympatią. Ich gnębili Anglicy, my byliśmy historycznie w kleszczach między Rosją a Niemcami. „Nic tak nie łączy ludzi jak rozpacz. Nic tak nie zbliża nas do siebie jak smutek”, to akurat cytat z książki „Rącze konie” Cormaca McCarthy’ego, ale chyba pasujący.

Jednak wracając do konstytucji, zostałem grzecznie poproszony o napisanie tzw. tekstu „na okoliczność”. Biłem się z myślami, bo co interesującego można jeszcze napisać o tym historycznym wydarzeniu?  

Wszystko można sobie wygooglać w internecie, informacje, ciekawostki, po co jeszcze kolejny tekst? Przy okazji zacząłem się zastanawiać nad tym, jakie znaczenie może mieć dla młodego pokolenia Konstytucja 3 Maja. Z czym się kojarzy? Z reformami? Demokracją? Próbą przetrwania państwa polskiego? Bo mam nadzieję, że nie tylko z dniem wolnym od pracy i długim weekendem. Gdyby jednak chodziło tylko o to, że główne skojarzenie to „Wolne! Nie trzeba iść do roboty albo szkoły”, to mam pewną propozycję. Nawet leżąc na kanapie można jakoś się ukulturalnić. Na przykład oglądając polskie filmy proponujące i propagujące tematykę patriotyczną w niebanalny sposób.

Oto mój subiektywny wybór siedmiu (niech to będzie szczęśliwa siódemka) polskich filmów na długi weekend. O wolności, demokracji, walce o niepodległość. Czyli chyba bliskie duchowi Konstytucji 3 Maja.

Zakazane piosenki (1946)

Piosenki jako wyraz walki i oporu w trudnych czasach niemieckiej okupacji? Piosenka może zmieniać świat? Mówcie mi tak więcej! Jeden z pierwszych powojennych polskich filmów, w swoim czasie cieszący się wielką popularnością.

Krzyżacy (1960)

Po latach atakowano ten film, że antyniemiecki, że propaganda itd. Natomiast dla mnie on ma świetny, mroczny klimat, atmosferę (ten zamek w Malborku jak z horrorów). W tamtych latach była to superprodukcja nieustępująca tym, zagranicznym, zachodnim. Nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach, w których (jeżeli chodzi o ten konkretny aspekt) świat nam odjechał – inne budżety, inne możliwości.

Potop (1974)

Jak wiadomo Henryk Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu serc, a reżyser Jerzy Hoffman stworzył na tej podstawie świetny film ku pokrzepieniu. Najlepszy z całej trylogii, do tej pory robi wrażenie. Jeżeli ktoś chce obejrzeć wersję unowocześnioną, to warto też rzucić okiem na Potop Redivivus, który trafił do kin 40 lat po premierze pierwotnego dzieła. Skrócony, zrekonstruowany i skondensowany na potrzeby dzisiejszych czasów.

Akcja pod Arsenałem (1977)

Tak wyglądał w czasie II wojny światowej bunt młodych. Film oparty na prawdziwych wydarzeniach dotyczących akcji zbrojnej harcerzy z Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Postanawiają oni odbić przyjaciela z rąk oprawców katujących go w więzieniu na Pawiaku oraz w siedzibie Gestapo.

Poznań 56 (1996)

Znakomity reżyser tego filmu, Filip, Bajon podobno chciał przedstawić ten film w sposób „antyrocznicowy, antykombatancki, antymartyrologiczny, antypolityczny i antyrozrachunkowy”. Zobaczcie, czy się udało, ja w każdym razie polecam. O buncie zwykłego człowieka.

Pan Tadeusz (1999)

„(…) starców myśli z dźwiękiem w przeszłość się uniosły,

W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posły

Po dniu Trzeciego Maja, w ratuszowej sali

Zgodzonego z narodem króla fetowali;

Gdy przy tańcu śpiewano: „Wiwat Król kochany!

Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!”

Tutaj mamy już bezpośrednie nawiązanie do Konstytucji 3 Maja. A ja mam do tego filmu sentyment i  mimo paru zastrzeżeń (Bogusław Linda w roli księdza Robaka!) jestem jego zwolennikiem. Jednak czas biegnie nieubłaganie i może warto sprawdzić, czy się jednak nie zestarzał.

Katyń (2007)

Kolejny film Andrzeja Wajdy, tym razem bardzo smutny i ciężki kaliber, jednak ten film to pozycja obowiązkowa, ważny głos w odkłamywaniu naszej tragicznej historii. Dla mnie szczególnie ważny, bo jestem z pokolenia, które w podstawówce uczyło się z podręcznika mówiącego, że zbrodni w Katyniu dokonali Niemcy! Dzięki mojemu nauczycielowi historii (który z tego podręcznika nie korzystał) poznałem inną wersję wydarzeń.

Michał Jędrasik