fbpx

Inaczej – felietony Anuli

„Jak wtedy mruczy wiatr,

jak wtedy milczy cień,

w szybie przegląda się ten sam znajomy deszcz”


– popełniłam kiedyś taki wiersz, w którym wymieniając pozorne podobieństwo aury, scenerii, światła i zapachu w puencie stwierdziłam, że jednak wszystko się zmienia i nic nie jest „jak wtedy”. Bo serce jednak inaczej bije, słońce inaczej grzeje, kawa inaczej stygnie…

Teraz mamy podobnie. Pozornie wszystko podobnie, a jednak wszystko inaczej. Od połowy marca legły w gruzach nasze plany. Pozmieniały się marzenia i priorytety. Cały świat przekoziołkował. Wszyscy – bez względu na wiek, płeć czy status społeczny – stanęliśmy w jednym szeregu na osi historycznej chwili. W przepisowej odległości dwóch metrów od siebie, uzbrojeni w maseczki i żele dezynfekujące.

Ale poza tym – wszystko jest jak wtedy, jak wcześniej. Choć świat przystanął – wiosna robi swoje. Jakby na przekór wszystkiemu zakwitają jabłonie, fiołki, bratki. Słonko optymistycznie grzeje nas w ramionach.

Wierzę głęboko, że również my, w zaciszach swoich domostw rozkwitamy duchowo, podlewamy więzi rodzinne (a obserwując akcje podziękowań dla służb medycznych, bezinteresowne zakupy dla seniorów, masowe zaangażowanie w szycie maseczek, itepe) przyswajamy potężne dawki empatii. Patrzę na to z podziwem, radością i nadzieją, że oto spełni się marzenie spisane niegdyś przez naszego łaskiego poetę – Jarosława Borszewicza: że człowiek człowiekowi nareszcie będzie… człowiekiem.

Nie wirusem.